Szczęście w fotografii często jest niezbędne. Ale samo szczęście nie wystarczy jeśli się nie zaryzykuje. O świcie nad stawem hodowlanym w Podgórzynie mgła była tak gęsta że widoczność sięgała najwyżej 50 metrów. Po godzinie oczekiwania na jakąś poprawę warunków, wróciłem do domu z pustymi rękami. Potem było już tylko gorzej. Tego dnia słońca prawie nie było. Ciężkie, deszczowe chmury nieustanie napływały od południa, Karkonoskie szczyty były przez większość czasu zakryte ciężką białą pierzyną. Wieczorem zaryzykowałem jeszcze jedną wizytę nad stawem, kierowany raczej ciekawością jak będzie wyglądał teraz i bez żadnych dużych oczekiwań. Niespodziewanie, zachodzące słońce wynagrodziło moje poranne, próżne wysiłki i przez dobre 2 minuty oświetlało scenę lepiej niż mogłem to sobie wyobrazić!